środa, 30 września 2015

[ARS PUBLIKUJE]: Świecka szkoła - inicjatywa roku czy kompletny niewypał?

Po krótkiej przerwie mamy zaszczyt przedstawić kolejny tekst z cyklu [ARS PUBLIKUJE]. Dzisiaj poczytamy o "świeckiej szkole" i spojrzeniu Marty Grabinskiej na tę inicjatywę, czyli o finansowaniu lekcji religii przez państwo i o alternatywnych formach tego przedmiotu.


[Opinie przedstawione w artykułach nie są stanowiskiem Koła Naukowego Ars Politica, a wyłącznie autorów danego tekstu]

~ * ~

Świecka szkoła - inicjatywa roku czy kompletny niewypał?

Świecka szkoła (https://www.facebook.com/swieckaszkola?fref=ts) to obywatelska inicjatywa ustawodawcza dotycząca zniesienia finansowania religii z budżetu państwa. Autorzy chcą, aby publiczne przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja mogły organizować naukę religii na życzenie rodziców, a publiczne szkoły ponadgimnazjalne na życzenie samych uczniów. Co ważne, projekt zakłada niemożność ponoszenia żadnych kosztów związanych z organizacją przedmiotu przez budżet państwa.
Obecnie, w Polsce uczeń (lub jego rodzice) może zdecydować, czy chce brać udział w lekcjach religii czy etyki, może również uczęszczać na oba zajęcia jednocześnie. W większości szkół, religia odbywa się osobno dla każdej klasy, a etyka jest jedna dla całego rocznika. To właśnie sprawia, że musi się ona odbywać w takim terminie, aby pasował on każdej klasie, zazwyczaj przed lekcjami lub po nich. Zdarza się, że uczęszczanie na lekcje etyki wyklucza udział w zajęciach pozalekcyjnych, ponieważ nie da się pogodzić terminów tak, aby pasowały wszystkim. Ocena z religii/etyki pojawia się na świadectwie i jest liczona do średniej, jednak nie ma ona wpływu na promocję ucznia do następnej klasy. „Program nauczania religii katolickiej oraz podręczniki opracowuje władza kościelna i podaje je do wiadomości kompetentnej władzy państwowej”- jak wynika z konkordatu państwo mimo finansowania lekcji religii nie ma wpływu na program nauczania ani podręczniki.
Część rodziców, podkreśla, że religia w szkole to wygoda i oszczędność czasu. Niekażdy rodzic może mieć czas i możliwość, aby po obowiązkowych zajęciach dziecka w szkole, zaprowadzić je na katechezę, która odbywałaby się w kościele. Dlatego inicjatorzy “Świeckiej szkoły” nie chcą wyprowadzać religii ze szkół do kościołów tylko proponują, aby to na prośbę rodziców szkoła organizowała zajęcia katechezy w terminie, który będzie odpowiadał jej uczestnikom.
Niektórzy twierdzą, że chrześcijaństwo miało ogromny wpływ na powstanie państwa polskiego, więc każdy Polak powinien posiąść podstawową wiedzę na ten temat. Niezbędne wykształcenie w tej kwestii zdobywamy jednak podczas nauki innych przedmiotów. Lekcje religii często nie polegają na dostarczaniu wiedzy o kolebce państwa polskiego, początkach chrześcijaństwa czy analizowaniu tekstów, które są również elementem kultury polskiej. Te tematy są wystarczająco obszernie poruszane na języku polskim oraz historii.
Inicjatorzy uważają, że kwotę ponad 1,36 mld rocznie, która jest przeznaczana na lekcje religii w szkołach, można byłoby dużo lepiej zainwestować. Według osób popierających inicjatywę, zaoszczędzone pieniądze można byłoby przeznaczyć, np. na dodatkowe lekcje języków obcych, pojawiają się również propozycje przekazania ich na zajęcia z programowania, kursy pierwszej pomocy, etat dla dentysty lub pielęgniarki w każdej szkole, naukę religioznawstwa, mniej liczne klasy, lekcje retoryki, filozofii a dla starszych uczniów lekcje z podstaw prawa i ekonomii. Propozycji jest wiele, a każda wydaje się być na wagę złota, jeśli chodzi o tak ważną sprawę jak wykształcenie młodych Polaków.
Należy podkreślić, że pomysłodawcy inicjatywy nie chcą zakazywać lekcji religii w szkołach, chcą dać możliwość wyboru, który nie będzie bez powodu uprzywilejowany dla żadnej ze stron. Dzisiaj uczniowie, którzy nie uczestniczą w zajęciach religii, która często jest w planie w środku dnia, muszą ten czas spędzać w świetlicy, a w ciągu tygodnia wstawać wcześniej lub zostawać po zajęciach na lekcje etyki, które odbywają się często w jednym terminie dla całego rocznika. Zwolennicy obecnej sytuacji twierdzą, że te kilka godzin nie robią żadnej róznicy, jednakże czy, aby na pewno nie można lepiej wykorzystać 560 godzin, które traci dziecko w całym cyklu nauczania? Dlaczego uczniowie wierzący mają być uprzywilejowani? Dlaczego wszyscy mamy ponosić koszty finansowania zajęć religii jeśli nie wiemy na czym one polegają, nie wiemy jaka wiedza jest przekazywana młodym Polakom oraz w jaki sposób?
Religia jest nauczana w szkołach w 24 państwach Unii Europejskiej. W niektórych z nich udział w lekcjach religii jest obowiązkowy. Należy jednak zauważyć, że zajęcia z religii przybierają różną formę w różnych krajach. W niektórych stosuje się nazwę LER –  czyli tematy życiowe, etyka, religia. W innych kładzie się nacisk na przekazywanie wiedzy bez akcentowania wartości wychowawczych. W Wielkiej Brytanii edukacja religijna jest obowiązkowa dla wszystkich uczniów do 16. roku życia. Zajęcia mają charakter multireligijny, choć zasadniczo opierają się na chrześcijaństwie. W miarę możliwości zagadnienia przekazywane są w sposób obiektywny i neutralny światopoglądowo. Nauczyciel nie musi być człowiekiem wierzącym. Uczniowie mają obowiązek poznać wszystkie wielkie religie, obecne w społeczeństwie angielskim, m.in. chrześcijaństwo, judaizm, islam, hinduizm, buddyzm, sikhizm. Cel nauczania religii opiera się na tym, by uczniowie rozumieli jej znaczenie w życiu człowieka, znali podstawy najważniejszych religii świata. Dzięki temu uczeń poszerza własne horyzonty oraz ma możliwość wyjścia poza granice własnych przekonań. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda np. we Francji, gdzie nie ma możliwości prowadzenia zajęć religii w budynkach państwowych. Jednak każda szkoła ma obowiązek zagwarantowania jednego wolnego popołudnia, aby chętni mogli uczestniczyć w katechezie poza szkołą, której państwo nie finansuje.
Całkowicie popieram słowa Katarzyny Lubnauer, że „to obecność religii w szkołach publicznych wymagałaby mocnego uzasadnienia, nie zaś jej nieobecność. Niestety, istnieje coś takiego, co teoretycy prawa nazywają „normatywną siłą faktów”: stan istniejący zaczyna być traktowany jako coś normalnego, niewymagającego obrony, zaś to tylko zmiana wymusza ciężar argumentacji. Tak tworzy się swoisty szantaż: chcecie „wyprowadzić religię ze szkół”, to udowodnijcie, że nie jesteście wrogami wiary!” Projekt Świeckiej Szkoły nie jest walką z chrześcijaństwem. Sądzę, że jest to świetna okazja do zastanowienia się nad jakością i celem lekcji religii w obecnej formie w polskich szkołach. Czy jest sens prowadzenia religii z uczniami, którzy swoim zachowaniem uniemożliwiają przeprowadzenia zajęć? Czy nie lepiej nauczać (choć słowo nauczać nie jest odpowiednie w kontekście lekcji religii w polskiej szkole) religii dzieci, które rzeczywiście są zainteresowane i chętnie uczestniczą w lekcjach? Czy zajęcia religii  w obecnej formie nie są kolejnym elementem, który zniechęca młodzież do wiary?
Akcję oficjalnie popierają Robert Biedroń, Dariusz Michalczewski, Kazimiera Szczuka, Ryszard Kalisz, Manuela Gretkowska a nawet Miesięcznik Ewangelicki. Informacja na dzień 29 września - inicjatorom udało się zebrać 100 tysięcy podpisów. Mają być one złożone w kancelarii Sejmu 5 października, następnie Sejm ma dwa tygodnie, aby zweryfikować podpisy.
Bibliografia:
  1. Radosław Chałupniak, Katecheza w szkole czy poza szkołą?, "Paedagogia Christiana" 2012, nr 1/29, s,. 163 - 178.
  2. Konkordat między Stolicą Apostolską i Rzecząpospolitą Polską, podpisany w Warszawie dnia 28 lipca 1993 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz